Ogród

Volturi

-Tak Rose, sama sobie rzuca patyki, a potem znika, i nie mam z kim rozmawiać - zadrwił i uśmiechnął się.
-Może znudziła ją już ta zabawa - na samą myśl posmutniał.

Quileute

-Kto się czubi ten się lubi... -uśmiecha się.
Miała dziwne wrażenie, że ta ciągła kłótnia nie
pozostanie jedyną atrakcją tego dnia.

Moderator

- Nie sądzę, by się znudziła - zaśmiał się gardłowo - To nie w jej stylu, a trochę ją już znam. Nie mniej jednak, wszystko możliwe. Rosalie ma specyficzny charakter i nikt właściwie prócz niej samej nigdy do końca jej nie przejrzy.

Volturi

-Dziwna jest i tyle - popatrzył na swoją wybrankę i mocno przytulił ją do siebie.

Quileute

-Renesmee nie jesteś śpiąca?-spojrzała na ziewającą
małą. Patrzyła na Nessie, która przykuwała jej uwagę
pokochała ją w pewien specyficzny sposób, nie z powodu
naturalnego odruchu jaki miała w stosunku małych istot, ale
min. dlatego, że mogła podziwiać rozwijające się życie w
trwającej bez końca egzystencji małej.

Volturi

-Faktycznie, jakaś taka śpiąca jest, a miałem w planach spacer - posmutniał trochę, ale równocześnie cieszył się z każdej chwili spędzonej z nią. Uczucie jakim ją darzył, było nie do opisania. Z każdym dniem Jacob jeszcze bardziej ją kochał. A miłość ta nie miała końca. Martwił go to, nie wiedział jak będzie wyglądała ich przyszłość. Próbował żyć chwilą, ale tak naprawdę w jego głowie, aż roiło się od zmartwień.

Quileute

-Chyba powinniśmy ją położyć. A tak mówiąc przyszłościowo to czy planujecie ją puścić do szkoły?-zaciekawiona wpatruje się w twarze zgromadzonych. Zawsze ją intrygowała przyszłość Reenesmy teraz mogła dać temu ulot.

Zimna Istota

[Z Kuchni]

-Położe ją. - powiedziała stanowczo. - Musimy porozmawiać, Ness. Chodź. - wyciągnęła ją, zanim mała zdążyła się pożegnać.

Volturi

-Do zobaczenia ślicznotko - pomachał jej i puścił całusa.
-Zafrino, powiem Ci, że sam chciałbym to wiedzieć, ta decyzja chyba należy do Belli i Edwarda. Szczerze mówiąc sam nie wiem, co bym zrobił. Z pewnością musi mieć normalnych znajomych, będzie to trudne, ale poradzi sobie tak myślę.

Quileute

-Martwię się o nią jest słodka i śliczna, ale jej życie nie może się ograniczać do wampirzych znajomych. Musi poznać ludzi, a szkoła to chyba jedyne rozwiązanie...-skrzywiła się nie chciała nikogo dołować własnymi wnioskami.

Volturi

-Mam podobne zdanie na ten temat, ale decyzja nie należy do mnie, myślę, że Bella z Edwardem postąpią słusznie. - uśmiechnął się szeroko.
Nie chciał by widać po nim było zdenerwowania, tak jak Zafrina martwił się i to bardzo.

Zimna Istota

[Zawróciła, słysząc ich rozmowę]
-Ja nigdy nie chodziłam do szkoły, chociaż wyglądam na nastolatkę z liceum. Czasami żałuję, że nigdy tam nie chodziłam... - westchnęła.

Quileute

-No cóż, ale nie zamartwiajmy się na zapas jeszcze jest trochę czasu...-uśmiecha się.
-Może wejdziemy do środka?

Zimna Istota

-Idę położyć Ness. Zaraz wracam. - Wyszła i skierowała się do domu Belli, niosąc na wpółśpiącą Ness na rękach.

Quileute

-Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś spróbowała...-mówi do oddalającej się Maggie.
-No cóż ja wejdę już do środka. Do zobaczenia Jake...-pożegnała się znikając za szklanymi drzwiami.