Forum www.teamtwilight.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Nasza twórczość   ~   [NZ] Bez tytułu Rozdział 2 - 07.07.09
insomnia
PostWysłany: Wto 22:30, 23 Cze 2009 
Moderator

Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 1427
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraina Nigdzie


Nie nadałam tytułu, bo nawet nie jestem pewna, czy warto to kontunuować. Nie ukrywam, że niektóre wątki zainspirowane są sagą Meyer.
Podzielę się tym tutaj, a co mi tam.



1.

Kolejny szary poranek roztaczał się nad miastem. Mimo tego, że ledwie dzień wcześniej skończyły się wakacje, było chłodno i ciemno. Ołowiane chmury przysłaniały słońce, a tylko od czasu do czasu któraś z nich, łaskawie pozwalała się przebić jednemu, słabemu promyczkowi, aby mógł oświetlić twarz jakiegoś szczęśliwego przechodnia.
Nasza bohaterka właśnie weszła do kuchni, w której siedzieli jej rodzice. Światło padające z górnej lampy nadawało ścianom pomieszczenia miodowy odcień. Na stole stało już śniadanie przygotowane dla niej. Kiedy tylko usiadła, matka podniosła oczy znad ksiązki, którą właśnie czytała.
- Emila, wiem że nie chcesz się wyróżniać zbytnio, ale z ubiorem troszkę przesadziłaś. Teraz to już na pewno wszyscy zwrócą na ciebie uwagę.
- Ale mamo, ubrałam się zwyczajnie.
- No właśnie. Dziewczyny na pierwszy dzień szkoły ubierają się wystrzałowo, a już szczególnie jeśli jest to pierwszy dzień w nowej szkole. Uwierz mi, wszyscy zwrócą na ciebie uwagę, bo jesteś ubrana zbyt prosto i skromnie.
- Dobrze, już dobrze. Idę się przebrać – powiedziała z rezygnacją w głosie Emilia, i poszła się przebrać.
Ściągając w pokoju prostą czarną spódniczkę do kolan i najzwyklejszą w świecie białą bluzkę myślała:
- Zbyt prosto. Zbyt prosto. Jak ja tego nienawidzę.
Założyła na siebie czarne spodnie i czekoladowy sweter. Na szyi zawiązała żółta chustę. Włosy zostawiła w spokoju, wiedziałam że złym posunięciem byłoby ich rozpuszczenie. Wzięła do ręki okulary i ponownie weszła do kuchni.
- Tak, tak lepiej. Chociaż mogłabyś sobie dać spokój z tymi okularami.
- Mamo, bądź już cicho. Tak jest ok.
Zjadła szybko śniadanie. Założyła buty na płaskim obcasie, chwyciła torebkę, parasolkę i odtwarzacz mp4, i wybiegła z domu. Czekając na przystanku na autobus zastanawiała się, jakie będzie jej nowe liceum. Poprawiła okulary na nosie i zaśmiała się w myślach. Wiedziała, że za nią stoi chłopak, który jedzie tam, gdzie ona, i że wpatruje się w jej nogi.
Kiedy weszła do autobusu pomyślała, że jednak dobrze zrobiła słuchając rady mamy. Mimo tego, że szalik zasłaniał jej pół twarzy, a okulary same w sobie były wprost szpetne, wszyscy w autobusie się na nią patrzyli. Było to dla niej ogromnie irytujące, bo nie cierpiała zwracać na siebie uwagi innych. W sekundzie zaczęła bać się reakcji ludzi w nowej szkole. Przeszła na sam początek autobusu i usiadła na pojedynczym krześle. Teraz reszta ludzi widziała tylko jej długie, kasztanowe włosy związane w kucyk.
Jazda dłużyła jej się strasznie, mimo ulubionych ballad rockowych, których słuchała na swoim odtwarzaczu. Myślami była daleko, znowu dopadły ją jej złe przeczucia. Nie lubiła ich, bo zawsze okazywały się słuszne. Właśnie zastanawiała się, czy nie lepiej poprosić rodziców o zmianę szkoły, kiedy autobus stanął na jej przystanku. Wskoczyła szybko nie zastanawiając się nad tym, co robi i wpadła prosto na wysokiego chłopaka, który właśnie przechodził obok.
Od razu zrozumiała, czego dotyczyły jej złe przeczucia. Jego. Zamarła na chwilę i spojrzała chłopakowi w oczy, ale jakież było jej zdumienie, kiedy zobaczyła w nich, że on nie poznał jej tak, jak ona jego. Wybąkała tylko krótkie przepraszam i uciekła w stronę szkoły czując na plecach zaciekawiony wzrok chłopaka.
- Jak to się stało, że on mnie nie poznał? – zastanawiała się. – Przecież to niemożliwe. Chyba, że…
Ale nawet nie skończyła myśli, bo wydała jej się zbyt absurdalna. Takie rzeczy się przecież nie zdarzają, a przynajmniej dotąd się nie zdarzała.
Głęboko zamyślona weszła do szkoły i odszukała swoją nową klasę. Na jej szczęście przyszła dostatecznie wcześnie i udało jej się zająć miejsce w ostatniej ławce tuż przy ścianie. Tam czuła się bezpieczniejsza. Wbiła wzrok w stół, bo znowu to poczuła. Tym razem nie było złe, ale i tak się martwiła. Skoro poprzednie dotyczyło chłopaka z przystanku, a to dotyczy czegoś innego, to oznacza, że wokół dzieją się rzeczy dziwne. Przecież nigdy wcześniej się to nie zdarzyło. Nawet rodzice twierdzili, ze jest to prawie niemożliwe.
I właśnie w tym momencie do klasy wszedł nowy uczeń. Był równie wysoki i przystojny jak chłopak z przystanku, ale przestraszona Emilia dostrzegła w jego oczach to, czego nie mogła dostrzec w oczach poprzedniego chłopaka. Chłopak ruszył w jej stronę. Z uśmiechem usiadła na wolnym miejscu obok niej. Odwrócił twarz w jej stronę, ale ona nadal wpatrywała się w blat stolika. Bała się spojrzeć mu w oczy ponownie. Wolała mieć nadzieję, że to było przywidzenie. Jednak chłopak nie pozostawił jej złudzeń.
- Witaj. Jestem Leonard, ale możesz mi mówić Leo.
- A ja jestem Emilia.
Nie chciała rozpoczynać rozmowy. Nadal bała się podnieść spojrzenia na jego oczy. Mimo iż wiedziała, że przeczucie było dobre.
- Emilio, możesz na mnie spojrzeć. Nie bój się- rzekł łagodnie. – Też wiedziałem wcześniej, że cię tu spotkam. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło, a z twojego zachowania mogę wnioskować, że jesteś w takiej samej sytuacji jak ja.
- Proponuję żebyśmy porozmawiali o tym później. To chyba nie jest dobre miejsce na tego typu rozmowy.
W tej chwili do klasy wszedł nauczyciel. Emilia machinalnie wyłączyła słuchanie. Nie chciała słuchać ględzenia o maturze, przepisach bezpieczeństwa i tym podobnych bzdurach. Miała na głowie ważniejsze sprawy niż te przyziemne pierdoły. Właśnie zastanawiała się, czy zapytać Leonarda o chłopaka, którego spotkała na przystanku, kiedy poczuła, że wszyscy się w nią wpatrują. Zrozumiała, że niesłuchanie było jednak złym pomysłem. Z wdzięcznością złapała pomocną myśl swojego towarzysza i wstała.
- Cześć. Jestem Emilia. Lubię historię i książki.
Kiedy usiadła, wstał Leo, który również się przedstawił i powiedziała, że lubi matematykę i samochody.
- Dziękuję – szepnęła do sąsiada, kiedy kolej na opowiadanie o sobie przeszła na inną osobę. – Chyba za bardzo się zamyśliłam. Gdyby nie ty, wszyscy zwróciliby na mnie uwagę.
- Nie martw się, i tak zwrócili – powiedział Leo uśmiechając się szelmowsko. – Gdybyś nie była taka zamyślona i skupiała się nad tym, co myślą inni, to wiedziałabyś, że chłopak, który siedzi w trzeciej ławce pod oknem zastanawia się, czy wypada już dzisiaj zaprosić cię na randkę.
- Przestań. To wcale nie jest śmieszne. Nie lubię dawać koszy.
- No to raczej będziesz musiała spróbować innego sposobu na oszpecenie się – zaśmiał się cicho. – Okulary się nie sprawdzają. Raczej dodają ci tylko uroku. Proponuję źle dobrane do twojej figury ubrania, przepaskę na jedno oko i namalowanie sobie blizny na pół twarzy. Może wtedy się uda.
- Dzięki za radę mistrzu, ale nie skorzystam. Jeszcze bardziej rzucałabym się w oczy.
Wiedziała, że jest nieprzeciętnie ładna. Przecież nie było możliwe, żeby mogło być inaczej. Kiedy patrzył na nią człowiek widziała ucieleśnienie piękna. Miała długie, proste kasztanowe włosy, bardzo duże, niebieskie oczy z gęstymi, długimi, czarnymi rzęsami, kształtny, mały nos i pełne usta. Delikatna, jasna cera i śliczne rumieńce dodawały jej uroku. Rysy jej twarzy były regularne, wprost idealne, z resztą jak cała jej postać.
Leo nie pozostawał za swoją towarzyszką w tyle pod względem urody. Był wysoki, muskularny, miał piękną, oliwkową cerę, rzymski nos, kwadratową szczękę i wspaniale zarysowane kości policzkowe. Jednak to jego oczy robiły największe wrażenie – były czarne jak węgiel.
Emilia spojrzała na niego chcąc coś jeszcze powiedzieć, ale nauczyciel właśnie zakończył pierwsze zajęcia w nowym roku szkolnym. Ani jej, ani Leonarda nie zaskoczyło to, że wszyscy dyskretnie zerkali w ich stronę, a co odważniejsi podeszli, aby nawiązać z nimi znajomość. Jednak Leo i Emilia wstali równocześnie i, pożegnawszy przestrzeń, wyszli z klasy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez insomnia dnia Wto 22:17, 07 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bella
PostWysłany: Wto 10:41, 07 Lip 2009 
Swan

Dołączył: 01 Lip 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gniezno.


To jest świetne.Wink
Insomnio czekam na ciąg dalszy.Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyxKate
PostWysłany: Wto 17:12, 07 Lip 2009 
Cullen

Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Przemyśl


Podoba mi się. Ciesze się, że nie ma tutaj dialogu na dialogu - opisy są rozbudowane Smile Czekam na kolejną część.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bella
PostWysłany: Wto 21:03, 07 Lip 2009 
Swan

Dołączył: 01 Lip 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gniezno.


LadyxKate napisał:
Podoba mi się. Ciesze się, że nie ma tutaj dialogu na dialogu - opisy są rozbudowane Smile


większość opowiadań jakie czytałam w necie miało właśnie dialog na dialogu.
ale to opowiadanie serio mi się podoba.Wink
czekamy,czekamy.;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyxKate
PostWysłany: Wto 21:44, 07 Lip 2009 
Cullen

Dołączył: 23 Maj 2009
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Przemyśl


Bella, nie strasz mnie xD
Ja ostatnio widziałam coś w stylu:
" Sara: hejka Magda
Magda: hejka
Sara: to co, idziemy do centrum handlowego?
Magda: jasne, już się zbieram"
Very HappyVery HappyVery Happy
Nie wspominając o baaardzo licznych błędach.

INSOMNIA pisz coś szybko nowego Smile Nie mogę się doczekać, bo naprawdę fajnie piszesz. Nie wiedziałam, że na forum mamy tyle dobry pisarek Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
insomnia
PostWysłany: Wto 22:16, 07 Lip 2009 
Moderator

Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 1427
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraina Nigdzie


Miło mi, że Wam się podoba Wink.
Na razie mam jeszcze tyle:


2.

Emilia postanowiła, że wróci do domu piechotą, a Leonard zaproponował jej swoje towarzystwo. Oboje wiedzieli, że to dobre rozwiązanie, bo w ten sposób mogli uniknąć podsłuchania ich rozmowy przez ciekawskich ludzi.. Jednak zaczęli ją dopiero, kiedy mięli pewność, że w pobliżu nie ma nikogo.
- Dla mnie to coś nowego – zaczęła Emilia spoglądając w niebo. – Jestem przyzwyczajona do towarzystwa rodziców, bo nigdy nie spotkałam innych Elfów. To takie dziwne, że znaleźliśmy się w tym samym miejscu, w tym samym czasie. Zawsze myślałam, że natura to wyklucza.
Tak, Emilia i Leonard pochodzili z plemienia Elfów. Właśnie dlatego potrafili czytać w myślach, mięli zawsze sprawdzające się przeczucia i piękną powierzchowność. Ale jest to tylko kilka z ich licznych cech, które odróżniają ich od ludzi. Natura Elfów była różna od natury ludzkiej. Każda para Elfów mogła mieć tylko jedno dziecko. Narodziny dziecka Elfów prowadziły do katastrofy świata ludzi, w miejscu w którym przyszło ono na świat. Głównie z tego powodu Elfów w świecie ludzi było mało.
- Tak, ja też uważam, że stała się rzecz niemożliwa. Nie wiem czy wiesz, ale nie jesteśmy sami.
- Wiem, też go spotkałam. Powiem szczerze, że się go obawiam. Martwi mnie to, że mnie nie poznał, mimo tego, że ja poznałam jego. Myślę, że moi rodzice będą wiedzieli na ten temat więcej, ale ja sama mam kilka hipotez dlaczego tak się stało. Tylko, że każda jest okropna i dlatego wolę wierzyć, że żadna z nich nie jest prawdziwa.
- Emilio, będziemy się martwic o to jutro. Teraz mi powiedz cos więcej o sobie.
Dziewczyna zamilkła. Chociaż Leo starał się zbagatelizować problem, ona wiedziała, że prędzej czy później będą musieli coś w tej sprawie zrobić. Martwiła się tym, bo jakiś cichy głosik w głowie podpowiadał jej, że muszą się mieć na baczności, aby czegoś nie przegapić. Nie chciała zawieść.
- Wezuwiusz. Matka znalazła mnie w dziupli drzewa rosnącego u podnóża góry na trzy dni przed wybuchem. A Ty?
- Ja jestem starszy od ciebie doświadczeniem i nie pochodzę z tej ery w przeciwieństwie do ciebie. Santoryn. Siedziałem w jaskini.
Emilia zaśmiała się cicho. Miał rację, był starszy. O ponad 1500 lat.
Nie każda katastrofa była spowodowana narodzinami Elfa. Każdy z nich, gdziekolwiek był, wyczuwał, że rodzi się nowy pobratymiec. Była ich na świecie setka. Mogli żyć wiecznie, ale każdy z nich miał możliwość wyboru. Po przeżytych pięciuset latach mogli dokonać wyboru, czy chcą żyć dalej, czy chcą się trochę postarzeć, czy może chcą odejść na zawsze. Odejście Elfa zapowiadało narodziny nowego, który fizycznie wyglądał na 16 lat. Było to zamknięte koło życia.
Emila skorzystała kiedyś z możliwości wyboru i uznała, że chciałaby wyglądać na trochę starszą. Wybrała wiek 18 lat, bo wyglądając na tyle, że w nowym miejscu, mogła chodzić do liceum i na studia. Zyskiwała dzięki temu około sześciu lat życia w jednym miejscu bez strachu o to, że jakiś człowiek zorientuje się, że coś jest nie tak.
Resztę drogi przeszli w ciszy. Każde z nich było zbyt zaprzątnięte własnymi myślami. Kiedy stanęli przed jej domem Leonard ponownie się odezwał.
- Sprawdzę w domu o co może chodzić z tym chłopakiem. Widzimy się jutro o ósmej w szkole – i odwróciwszy się na pięcie poszedł w stronę, z której właśnie przyszli, nie dając Emilii możliwość wypowiedzenia chociażby jednego słowa na pożegnanie.

***

Było już późno, kiedy Emilia miała okazję porozmawiać z rodzicami. Niestety żadne z nich nie spotkało się nigdy z takim przypadkiem, ani nawet o nim nie słyszało. Ojciec starał się zasugerować, że może chłopak wcale nie jest jednym z nich, ale za sprawą ostrego wzroku córki porzucił ten pomysł. Emilii nie pozostało nic innego, jak tylko poszukać w starych księgach. Przeszukała dokładnie dwie, w których znalezienie wzmianki o Elfach, które nie rozpoznają współbraci, wydawało jej się najbardziej prawdopodobne, ale nic nie znalazła. Kładąc się spać spojrzała na dwa stosy innych ksiąg piętrzących się na ziemi w jej pokoju. Modliła się tylko w myślach, żeby udało jej się znaleźć pożyteczne informacje, zanim stanie się coś złego. Pierwszy raz w swoim długim życiu zasypiała z lękiem.
Obudziła się z nocy zlana zimnym potem. Chwilę wcześniej śniła o ciemnej, zimnej pieczarze, której nigdy wcześniej nie widziała na oczy. Mimo tego, że na środku paliło się ognisko nie mogła dostrzec twarzy przebywających w niej osób. Widziała tylko ich cienie na ścianach jaskini. Na podłodze leżała skrępowana dziewczęca postać. Kiedy tylko postacie zaczęły wypowiadać dziwne słowa Emilia otworzyła oczy, i z ulgą stwierdziła, że nadal jest we własnym pokoju.
Wstała i zapaliła nocną lampkę. Wiedziała, że sen nie wróżył niczego dobrego. Elfy zazwyczaj nie miewają snów, a jeśli już o czymś śnią, to są to sny prorocze, pokazujące co może zdarzyć się w przyszłość. Nie są one pewne, bo przyszłość nie jest prosta i może ulec zmianie pod wpływem najmniejszego czynnika. Mimo tego, Emilia była pewna, że stanie się coś złego, o ile nie uda się temu zapobiec w odpowiednim czasie. Poczuła na sobie ogromny ciężar odpowiedzialności.
Nie zważają na to, że jest dopiero czwarta nad ranem, wstała i wzięła do ręki pierwszą księgę z jednego ze stosów. Postanowiła, że nie odpuści dopóki nie znajdzie potrzebnych jej informacji. Kiedy zegar wybił siódmą, odłożyła do połowy przejrzane tomisko i wstała, żeby zjeść śniadanie. Musiała iść do szkoły, musiała porozmawiać z Leonardem o śnie. Nie chciała martwić rodziców. Jeszcze nie teraz.

***
Było już późno, kiedy Emilia miała okazję porozmawiać z rodzicami. Niestety żadne z nich nie spotkało się nigdy z takim przypadkiem, ani nawet o nim nie słyszało. Ojciec starał się zasugerować, że może chłopak wcale nie jest jednym z nich, ale za sprawą ostrego wzroku córki porzucił ten pomysł. Emilii nie pozostało nic innego, jak tylko poszukać w starych księgach. Przeszukała dokładnie dwie, w których znalezienie wzmianki o Elfach, które nie rozpoznają współbraci, wydawało jej się najbardziej prawdopodobne, ale nic nie znalazła. Kładąc się spać spojrzała na dwa stosy innych ksiąg piętrzących się na ziemi w jej pokoju. Modliła się tylko w myślach, żeby udało jej się znaleźć pożyteczne informacje, zanim stanie się coś złego. Pierwszy raz w swoim długim życiu zasypiała z lękiem.
Obudziła się z nocy zlana zimnym potem. Chwilę wcześniej śniła o ciemnej, zimnej pieczarze, której nigdy wcześniej nie widziała na oczy. Mimo tego, że na środku paliło się ognisko nie mogła dostrzec twarzy przebywających w niej osób. Widziała tylko ich cienie na ścianach jaskini. Na podłodze leżała skrępowana dziewczęca postać. Kiedy tylko postacie zaczęły wypowiadać dziwne słowa Emilia otworzyła oczy, i z ulgą stwierdziła, że nadal jest we własnym pokoju.
Wstała i zapaliła nocną lampkę. Wiedziała, że sen nie wróżył niczego dobrego. Elfy zazwyczaj nie miewają snów, a jeśli już o czymś śnią, to są to sny prorocze, pokazujące co może zdarzyć się w przyszłość. Nie są one pewne, bo przyszłość nie jest prosta i może ulec zmianie pod wpływem najmniejszego czynnika. Mimo tego, Emilia była pewna, że stanie się coś złego, o ile nie uda się temu zapobiec w odpowiednim czasie. Poczuła na sobie ogromny ciężar odpowiedzialności.
Nie zważają na to, że jest dopiero czwarta nad ranem, wstała i wzięła do ręki pierwszą księgę z jednego ze stosów. Postanowiła, że nie odpuści dopóki nie znajdzie potrzebnych jej informacji. Kiedy zegar wybił siódmą, odłożyła do połowy przejrzane tomisko i wstała, żeby zjeść śniadanie. Musiała iść do szkoły, musiała porozmawiać z Leonardem o śnie. Nie chciała martwić rodziców. Jeszcze nie teraz.

***

Emilię zawsze zadziwiało, że ludzie nie potrafią odczytywać prostych sygnałów. Nie potrafią, czy może nie chcą. Często zastanawiała się, jak ona zachowywałaby się na ich miejscu i zawsze dochodziła do wniosku, że nie byłaby tak uparta i natrętna jak oni. Skoro ktoś daje wyraźne i jednoznaczne sygnały, że nie jest zainteresowany zawieraniem nowych znajomości, to reszta ma za zadanie to uszanować. Mogliby uważać takiego kogoś za dziwaka, nie akceptować jego wyborów, ale nie powinni starać się na siłę tego zmieniać. Długie życie nauczyło ją, że ludzie są jednak uparci jak osły.
Pierwszy dzień byłby o wiele trudniejszy, gdyby nie Leonard. Tym razem nikt nie próbował przynajmniej usiąść z nią w jednej ławce, bo nie było takiej możliwość. Zawsze wchodzili pierwsi do klasy i zajmowali tę samą ostatnią ławkę pod ścianą. Oczywiście znalazło się paru śmiałków, którzy zaproponowali Emilii, żeby usiadła z nimi, jednak szybko dawali sobie spokój widząc, jak podnosi jedną brew i przewraca swoimi idealnymi oczami, a twarz wykrzywiała w bardzo wymownym grymasie.
Przed lekcjami doszli z Leonardem do porozumienia. Oboje postanowili udawać przed wszystkimi starych, bardzo dobrych przyjaciół, którzy nigdy się nie rozstają i nie potrzebują żadnych nowych znajomości. Nie było to takie trudne. Ludziom łatwo jest starać się zaprzyjaźnić z osobą, która jest samotna, ale kiedy przychodzi im nawiązać kontakt z kilkoma osobami, które sprawiają wrażenie, że znają się dobrze, nie jest już tak prosto. Emilia i Leonard byli pewni, że obrali dobrą taktykę, żeby mieć spokój. Wiedzieli, że wszyscy chcieliby się z nimi zaprzyjaźnić, ale w tej sytuacji czekają, aż druga strona zrobi pierwszy krok. Ku ich utrapieniu, druga strona wcale się do tego nie garnęła.
Dzień mijał względnie spokojnie, aż do czasu zakończenia lekcji. Leonard czekał, aż Emilia weźmie płaszcz i będą mogli wyjść ze szkoły, kiedy to pojawiło się uosobienie ich problemów. Stał zaraz przy wejściu do szatni i rozmawiała z dwiema dziewczynami, które były wyraźnie zachwycone tym, że chłopak dotrzymuje im towarzystwa. Leonard zdziwiło to, że nie może czytać chłopakowi w myślach. Wiedział, że żeby sprawić aby myśli pozostały niedostępne dla innych Elfów należy się bardzo skupić. Jest to bardzo męczące, a już praktycznie niewykonalne, kiedy się z kimś rozmawia. Wtedy każdy Elf może usłyszeć myśli, które dotyczą rozmowy. Można ukryć inne, ale tych się nie da, a Leonard nie mógł usłyszeć niczego, o czym myślał chłopak. Słyszał myśli dziewczyn, wiedział, że rozmawiają o jakimś przyjęciu, które miało się odbyć w piątek, że chłopak ma na imię Paweł i chodzi do drugiej klasy, ale nie potrafił dotrzeć do myśli tajemniczego osobnika.
Jeszcze większe było jego zdziwienie, że Paweł nawet nie zwrócił uwagi na Emilię, która przeszła obok niego, kiedy wychodziła z szatni. Nie podniósł na nią oczu, kiedy ona na niego spojrzała. Leonard wiedział, że nie jest to normalne, żaden Elf nie potrafi zignorować pobratymca. Wiedział że Emilia jest równie zdezorientowana jak on. Kiedy za pierwszym razem jej nie rozpoznał można to było położyć na karby zaskoczenia, mimo, że było to bardzo nieprawdopodobne, ale to, co działo się w tej chwili było po prostu niemożliwe.
- Nie, to się nie dzieje naprawdę – Emilia przekazywała bez słów swoje obawy Leonardowi. – Wyjdźmy stąd. Ale osobno. Ty wyjdź teraz, ja wyjdę jak założę płaszcz. Czekaj przed szkołą aż on wyjdzie, a potem idź za nim, tak długo, jak ci się uda pozostać niezauważonym. Ja porozmawiam z tymi dziewczynami.
Leonard wyszedł nawet się nie odwracając. Dziewczyna usiadła na krześle w korytarzu i udając, że szuka czegoś w torebce, podsłuchiwała intrygującą ją rozmowę. Niestety po chwili chłopak pożegnał się z dziewczynami i wyszedł ze szkoły. Emilia tylko na to czekała, podniosła się z krzesła i z uśmiechem podeszła do plotkujących dziewczyn.
- Cześć. Chodzimy chyba do tej samej klasy, prawda?
- Tak – odpowiedziała jedna z dziewczyn. – Jesteś Emilia, nie? Mam na imię Patrycja, a to jest Ania.
- Miło mi was poznać. Jakoś nie miałam dzisiaj okazji, żeby z wami porozmawiać. Wyglądacie całkiem sympatycznie.
- Och, dzięki – odpowiedziała Patrycja.
- Wiesz, tak się zastanawiam, czy ty i ten twój przystojny kolega Leo jesteście parą? Może to niezbyt dyskretne pytanie, ale strasznie mnie to ciekawi. – Ani spłonęła rumieńcem, ale nadal patrzyła prosto w oczy rozmówczyni.
Dziewczyna wiedziała, że Ania chciałaby usłyszeć, że Leo jest wolny. Bardzo zależało jej na tym, żeby móc utrzymać z dziewczynami bliższy kontakt z powodu tajemniczego Pawła, ale z drugiej strony nie chciała zatracić dystansu, który udało się jej stworzyć między nimi, a resztą klasy.
- Tak, jesteśmy parą od ponad roku. Swoją drogą, to ja myślałam, że ty jesteś z tym chłopakiem, z którym przed chwilą rozmawiałyście. Tak na ciebie patrzył…
- Naprawdę? – Ania zaśmiała się nerwowo. – Niestety, Paweł nie jest moim chłopakiem. Jest starszy o rok. Mieszka obok mnie, jest moim sąsiadem.
W tym momencie do szkoły wrócił Leonard. Emilia wiedziała, że nie udało mu się sprawdzić, dokąd poszedł powód ich zmartwień.
- Dziewczyny, muszę lecieć, Leo czeka. Miło było was poznać.
W sekundzie znalazła się koło chłopaka i objęci razem wyszli ze szkoły. Szli do parku trzymając się za ręce. Oboje wiedzieli, że nowo poznane dziewczyny szły kawałek za nimi, jakby chciały sprawdzić, czy to, co mówiła Emilia było prawdą. Kiedy mięli pewność, że są sami i nikt ich nie podsłuchuje, usiedli na ławce i rozpoczęli ożywioną rozmowę.
- Nie rozumiem tego. Skoro nie czytamy w jego myślach, on nie czyta w naszych, to skąd wiedział, że go śledzisz? To idiotyczne. Nawet jeśli miał przeczucie, to śmieszne, że dopiero teraz. Po prawdzie rzecz biorąc, powinien mieć już ich kilka, a ani razu nie zareagował. Coś jest nie tak. Coraz mniej mi się to podoba.
- Może nie wiedziała, ani nie czuł, że go śledzę. Może po prostu miał wcześniej zaplanowane, że skręci w ten zaułek i zniknie jak kamfora.
- Przynajmniej wiemy, gdzie mieszka. Ta Ania naprawdę nie potrafi ukrywać myśli. Kiedy tylko powiedziała, że on jest jej sąsiadem zobaczyłam dom, w którym mieszka. Tylko zastanawia mnie, dlaczego ten dom kojarzył jej się wyłącznie z nim? Ta myśl powinna być bardziej złożona, zawierać w sobie więcej twarzy, chociażby jego rodziców, a była zadziwiająco prosta. – Emilia zamyśliła się. Wiedziała, że zrozumienie tego wszystkiego wymaga większego wysiłku. – Słuchaj Leo, idę do domu. Czekają tam na mnie dwa stosy ksiąg do przejrzenia.
- Tak, na mnie też. A tak swoją droga, to genialny pomysł z tą „parą” – zaśmiał się cicho. – Teraz przynajmniej nie będziemy musieli dawać tylu koszy, co zawsze.
- Fajnie, że cię to bawi, bo mnie jakoś nie – odpowiedziała z kwaśną miną. – Będzie trzeba odgrywać szopki z przytulaniem, trzymaniem się za ręce, a jakoś nie mam na to ochoty.
- Miałaś już iść – w głosie Leonarda słychać było wyraźną ironię.
Emilia nic nie powiedziała, tylko odwróciła się na pięcie i poszła w stronę domu. Miała dosyć problemów, i jakoś nie miała ochoty zajmować myśli humorami Leonarda. Nie była przecież zwykłą nastolatką, nie przejmowała się sprawa, które wydawały się jej błahe. Zagłuszyła ciche wyrzuty sumienia muzyką, która potrafiła ją uspokoić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sonkaxd
PostWysłany: Nie 14:20, 12 Lip 2009 
Cullen

Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z domu Jackson'a.


Bardzo fajne. Widzę że masz talent. Ja niestety nie mam takiego. A dziewczyny wspomniały o dialogach. Ja też nie lubię jak jest dialog na dialogu. Więc pisz jak najszybciej następne rozdziały.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bella
PostWysłany: Wto 11:38, 14 Lip 2009 
Swan

Dołączył: 01 Lip 2009
Posty: 2104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gniezno.


zgadzam się z Sonią.
masz talent Insomnio.Wink
czekamy na ciąg dalszy.;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andziulaa
PostWysłany: Pią 14:26, 31 Lip 2009 
Volturi

Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 930
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Ruda Śląska/Zabrze <3


Czekam na ciąg dalszy, wciągnęłam się... Bardzo mi się podoba Wink Miejmy nadzieję, że w przyszłości coś z tego będzie Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
insomnia
PostWysłany: Pią 15:57, 31 Lip 2009 
Moderator

Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 1427
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraina Nigdzie


Na razie nie mam nic więcej napisane - tylko jeszcze jakieś dwa akapity, bo w ogóle nie miałam czasu na to patrzec .
Ale skoro Wam się podoba, to zbiorę w sobie siły, i będę płodzić dalej
W sumie to i lepiej, bo zbieram się w sobie, żeby to pokazac ojcu, żeby raz na zawsze przestał powtarzac, że powinnam pisać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Destination
PostWysłany: Sob 13:56, 14 Lis 2009 
Volturi

Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 1853
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Jest sobie skądś tam ^^


Insomnio, nie obraź się, ale coś się lenisz;P
Gdzie ciąg dalszy?;>
Ja mam swoich ludzi, a wiem, gdzie mieszasz ^^;>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum www.teamtwilight.fora.pl Strona Główna  ~  Nasza twórczość

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach