Forum www.teamtwilight.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<    FF, czyli radosna twórczość własna   ~   Przez żyły [+18]
Mirva
PostWysłany: Nie 20:49, 14 Cze 2009 
Nomad

Dołączył: 26 Maj 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gdynia


Rozdział 1


Księżyc nawołuje


Stałam pośrodku lasu, czekając na Ronalda. Drzewa stały w równym rzędzie, potężne, monumentalne. Gałęzie zwieszały się ciężko ku ziemi. Było cicho. Rozejrzałam się wokół. Miałam wrażenie, że ktoś za mną stoi. Natura współgrała z moimi odczuciami. Bałam się? Nie. Byłam przygnębiona, rozdarta. Miałam wrażenie, że załamę się pod natłokiem niespokojnych myśli. Zaczął padać deszcz. Och! Ten powiew letniego wiatru i zapach świeżych kropli deszczu przyprawiał mnie o dreszcze...
Nie miałam wiele czasu. On czekał na mnie z moim marzeniem, które śniło mi się już od bardzo dawna. Nic już miało nie być takie jak kiedyś. Ja się zmienię. I nasza miłość się zmieni. Liczyłam, że na lepsze. Jednak bałam się, że to będzie koniec. Przestraszyłam się, gdy za plecami usłyszałam dość głośny trzask drewnianych patyków. Serce biło mi coraz szybciej, niemal nie mogłam oddychać, ale jakimś sposobem moje odrętwiałe ciało powoli odwróciło się w jego kierunku, a oczy spojrzały niepewnie spod długich czarnych rzęs.
- A jednak jesteś.
- Jak widać - odpowiedziałam z ironią w głosie.
Z jego ust wydobył się cichy śmiech, który tak uwielbiałam. Nadal biłam się z myślami. Czy słusznie? Spojrzałam na moje życie przez pryzmat wspomnień. To było jedyne możliwe wyjście. Ale... Nie, ja już zdecydowałam. Nie miałam możliwości wycofania się. Nie chciałam jej mieć.
Założył ręce do tyłu i zaczął mnie otaczać w kółko w bardzo wolnym tempie, patrząc mi prosto w oczy.
- Jak długo jeszcze to może trwać? - spytałam z rezygnacją w głosie.
- Na tak długo, ile jesteś w stanie to wytrzymać - odparł.
- Nie mam już sił - odpowiedziałam mu.
- Kłamiesz.
- Nie! - rzekłam zdenerwowana.
Ronald podszedł do mnie od tyłu i przytulił mnie mocno do siebie. Nie chciałam mu patrzeć znowu w twarz. Nie chciałam oglądać ponownie jego cierpienia, które tak dobitnie było wymalowane na jego twarzy.
Zaczęłam się trząść z zimna, mimo że słońce znowu wyszło spoza chmur.
- Anne... - rzekł do mnie, po czym stanął przede mną, patrząc mi prosto w oczy. Cień bólu przemknął po jego twarzy. Skrzywiłam się, widząc to.
- Tak? - spytałam.
W moich oczach już powoli zbierały się łzy.
- Myślę, że już czas.
Skinęłam głową. Moje ciało przeszył dreszcz ciepła, a oddech przyspieszył. Teraz...
Ronald przybliżył się do mnie.
- Pamiętaj, co ci mówiłem. To potrwa tylko chwilę.
Wierzyłam mu i chciałam być już taka, jak on. Po paru chwilach poczułam przeraźliwe zimno i powoli upadłam na ziemię.
Ciekły lód płynął powoli moimi żyłami. Nie straciłam jeszcze przytomności, ciągle widziałam Ronalda. Trzymał mnie za rękę i szeptał cicho moje imię. Po chwili obraz zaczął się rozmazywać.
- Nie! - krzyknęłam a głos uwiązł mi w gardle. Straciłam ukochanego z oczu. To było moje ostatnie słowo wypowiedziane w ciele człowieka.
Wtedy po raz ostatni poczułam smutek.
Miałam świadomość w co się zmieniam. Wilkołak, dziecko księżyca - tak będą nazywali nas ludzie. Wiedziałam od Ronalda wszystko, czego miałam potrzebować w 'nowym życiu'. Wytłumaczył mi, jak będę się czuła, co jadła, jak wyglądała. Lecz nie opisał dokładnie przemiany. Twierdził, że nie pamiętał.
Bolało. Lód obejmował mnie już ze wszystkich stron swymi chłodnymi ramionami. Nieznośne zimno mroziło wszystkie organy. Miałam ochotę krzyczeć, ale lód dotarł już do ust. W wyobraźni widziałam siebie po przemianie. Wielki, lodowy blok.
Byłam jednak gotowa na takie poświęcenie. Dla Ronalda. Kochałam go i chciałam być taka jak on. Znałam konsekwencję przemiany, ale już dawno strach mnie opuścił. Bez niego nie miałam dokąd iść. Był miłością mojego życia.
Poczułam słodki zapach powietrza. Zaczerpnęłam go do płuc z uczuciem ogromnej ulgi. Czułam jak pozostałe organy zaczynają pracować. Potem moje serce zabiło. Następnie zmysły zaczęły pracować. Usłyszałam równy oddech ukochanego, poczułam jego zapach.
Ocknęłam się i spojrzałam na Ronalda moimi nowymi oczyma...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vampire
PostWysłany: Czw 17:00, 18 Cze 2009 
Administrator

Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Katowice


Nieźle napisane. Chociaż czytając, miałam cały czas wrażenie że chodzi o przemianę w wampira. Może się mylę, ale z wilkołakami powinno być raczej związanie odczucie ciepła, a nie zimna?
Na razie zamieściłaś w sumie wstęp, nie do końca wiadomo, czego można się spodziewać, także czekam na dalsze części Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mirva
PostWysłany: Pią 17:45, 19 Cze 2009 
Nomad

Dołączył: 26 Maj 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gdynia


Rozdział 2



Od teraz na zawsze razem


Uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Wiem, co czujesz. Jesteś zdezorientowana, prawda?
Spojrzałam mu w oczy. Czułam się dziwnie.
- Bardzo, ale czuję się pełna energii - powiedziałam, po czym pobrałam dość powietrza w moje płuca.
Jakże się zdziwiłam, gdy powietrze w ułamku sekundy dotarło do nich, wypełniając je ciepłem. Miałam wrażenie, że jest ona takie lekkie... Przymknęłam oczy z rozkoszą. Jednak tę chwilę zakłócił powrót wspomnienia doświadczonego bólu. Choć wszechogarniający lód już dawno opuścił moje ciało, nadal czułam delikatne mrowienie na czubkach kończyn i w piersiach. Skrzywiłam się mimowolnie, przypominając sobie to cierpienie. Ukochany spojrzał na mnie pytająco, ale tylko potrząsnęłam głową. Nie miałam zbyt wielkiej nadziei, że to odwróci jego uwagę i miałam rację. Zrozumiał moją minę i po jego twarzy przemknął cień bólu. Odwróciłam się. "Dlaczego ja na to pozwoliłam?" zadałam sobie w duchu pytanie, na które nie znałam odpowiedzi. Miałam być już w Ronaldem na zawsze. Krótki moment nic nieznaczącego bólu był za to zapłatą. Nic więcej się nie liczyło. Wzięłam głęboki wdech i powoli odwróciłam się w jego stronę. Jego twarz była nieprzenikniona.
- Powietrze jest zawsze ciepłe? - zadałam błahe pytanie, by oderwać go od ponurych myśli.
- Tak - odparł Ronald, patrząc gdzieś w dal.
Zrobiło mi się smutno i spuściłam głowę. Spojrzał na mnie i przysunął się z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Twoje oczy już nie są zielone. Są fiołkowe.
Zamarłam.




***

Patrzyłam w lustro jak otępiała. Moja skóra była bardziej gładka i blada, a oczy jak wspomniał Ronald rzeczywiście fiołkowe. Brązowe włosy swobodnie opadały na ramiona, oplatając moją szyję niczym jedwabny szal. Moje zmysły były wyostrzone jak u psa. Poczułam silny głód, a za plecami głos mojego wybawcy.
- Czas coś zjeść - rzekł do mnie.
Uśmiechnęłam się do jego odbicia w lustrze i skinęłam głową.
Zeszliśmy na dół do jadalni. Było to bardzo duże pomieszczenie o jasnych ścianach. Wielkie regały z ciemnego drewna wypełnione książkami nadawały mu przepychu. Wielki puszysty dywan, leżący na samym środku tłumił wszelkie odgłosy. Ogromne, ciemne obrazy, wiszące na ścianach przedstawiały ponure postacie. Mimo tego poczułam się przytulnie. Może było to spowodowane profesjonalnym wystrojem i dobrze dobranymi kolorami, a może po prostu obecnością ukochanego. Stół stojący po środku na dywanie był wręcz zawalony jedzeniem, od pieczonego prosiaka do wykwintnych owoców morza.
- Od tej chwili będziesz jadła jak za czterech.
Moje oczy prawie wyszły z orbit. Podeszliśmy do stołu i Ronald wskazał mi gestem miejsce. Oszołomiona usiadłam i zaczęliśmy jeść. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że mój żołądek pochłaniał ogromne ilości jedzenia. Kiedy byłam już dość nasycona z niedowierzaniem spojrzałam na stół. Pusty. Gdy Ronald zobaczył moją minę, roześmiał się.
- Po prostu musisz się przyzwyczaić.
- Myślałam, że mój organizm będzie się domagał surowego mięsa albo jakiejś dzikiej zwierzyny - stwierdziłam chichocząc. Po zaspokojeniu głodu, czułam się spokojniej i pewniej. Postacie na obrazach nie były już tak ponure, jak mi się wcześniej zdawało.
- Owszem, lecz kiedy już w pełni odkryjesz swoją zdolność.
- Jaką?
- Musisz czekać, aż się pojawi.
No tak, w końcu Ronald miał już swoją. Czarował wyglądem i niezwykle szybką zwinnością. Ja wiedziałam o tym najlepiej.
Nagle pojawiła się służba i zaczęła znosić naczynia.
Ronald objął mnie gorącym ramieniem i skierował do innego pokoju.
Jego dom był bardzo duży. W pokoju, w którym się znajdowaliśmy panował majestatyczny spokój. Ściany były ozdobione brązową tapetą a pośrodku pokoju leżał zgrabnie ogromny czerwony dywan. W lewym rogu dawał o sobie znać kominek, w którym właśnie lekko tlił się ogień. Po środku znajdowało się ogromne łoże, a w prawym rogu mała biblioteczka z bardzo starymi książkami.
Spojrzał na mnie, a ja na jego. Właśnie teraz dostrzegłam głębie jego morskich oczu, które patrzyły na mnie z taką miłością...
- Od teraz zawsze będziemy razem - rzekł, po czym złożył na moich ustach długi pocałunek.
- Na zawsze - poprawiłam go, uśmiechając się lekko.
Potem już zatopiłam się w jego ramionach i pozwoliłam się oddać słodkiej ciemności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum www.teamtwilight.fora.pl Strona Główna  ~  FF, czyli radosna twórczość własna

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach